niedziela, 3 maja 2015

Rozdział 15



Nie złość się na mnie kiedy to przeczytasz, 
nie mogłem znaleźć odpowiedniego rymu, 
ale sądzę, że mimo to piosenka wyszła 
dobrze z tym co tam wstawiłem :) 
Lubię cię, Rose 

Little things - Dla Rose 16.10.2014


I know you're never loved the sound of your voice on tape / Wiem, że nigdy nie lubiłaś brzmienia swojego głosu na kasecie
You never want to know how much you weigh / Nigdy nie chciałaś wiedzieć, ile ważysz
You still have to squeeze into your jeans / Nadal musisz wciskać się w swoje dżinsy
But your perfect to me / Ale dla mnie jesteś idealna

 I won't let this little things / Nie pozwolę, by te małe rzeczy 
Slip out of my mouth / Wymknęły mi się z ust
But if it's true / Ale jeśli to prawda 
It's you / To ty 
It's you / To ty
They add up to / Z nimi tworzysz całość
I'm in love with you / Jestem zakochany w tobie 
And all this little things / I tych małych rzeczach




Jestem zakochany w tobie?!
Że co?
Dziennik wypadł mi z rąk, a ja miałam ochotę ponownie zapaść się pod ziemią. Strasznie mi go brakowało, zabrakło go w momencie kiedy miałam ochotę chociażby strzelić mu w ryj za to, że z racji iż nie znalazł odpowiedniego rymu napisał, że jest we mnie zakochany.
To bolało.
Obawiając się tego co mógłby napisać w reszcie piosenek postanowiłam ich nie czytać obawiając się, że przyprawią mnie one o palpitacje serca.
Kim weszła do mojego pokoju w momencie kiedy zamknęłam szafkę chowając dziennik Styles'a. Wytarłam swój policzek myśląc, że jest on mokry, ale nieco zaskoczyłam się stwierdzając, że byłam w błędzie. Kompletnie suchy.
- Muszę z tobą pogadać - oznajmiła siadając na moim łóżku.- Jestem bardzo bezpośrednia, ale gówno mnie to obchodzi, tak się składa. Mam problemy i może cię to zdziwi, ale serio mam to głęboko w dupie, dziewczyno.
- Jakie problemy?- Zapytałam siadając obok niej.
Potarła się ręką o ramię i westchnęła ciężko.
- Moja koleżanka zakochała się w kimś, kto ma dziewczynę - powiedziała ciężko, a ja zmarszczyłam czoło.- Dobra, ja zakochałam się w kimś, kto ma dziewczynę. I tak się składa, że chyba ją kocha. Jestem rozdarta, bo ja też go cholernie kocham. Kocham go tak mocno - powiedziała rozkładając ręce jak małe dziecko, które usiłuje pokazać jak bardzo mu na kimś zależy.- Nawet nie pytaj kto to - rzekła grożąc mi palcem.- Jeśli spróbujesz, to wierz mi, że postanowię zabić cię w trybie natychmiastowym, zrozumiano? A teraz powiedz mi co mam zrobić z tym fantem.
- Kim, czy ja ci wyglądam na wyrocznię?
- Nie, wyglądasz jak moja przyjaciółka, więc radziłabym ci się zachować tak samo jak ona, bo tak się składa, że kiedy ty mnie potrzebowałaś to ja zawsze byłam - powiedziała wypuszczając ze świstem powietrze, a ja zadrżałam.- No pomijając to, kiedy nie wspomniałaś mi o tym, że się zakochałaś. Wtedy nic nie wiedziałam, ale poza tym byłam i ty też masz teraz być, wspierać mnie tu i teraz, a tak poza tym to sprawić, żeby mój książę na białym koniu się zjawił i zabrał mnie huj wie gdzie, byleby daleko od tego całego zamieszania - mówiąc to żwawo gestykulowała rękoma, a ja miałam ochotę wybuchnąć i nie przestawać się śmiać.
- I, że ja mam niby sprawić, żeby jakiś kolos na koniu cię porwał, tak? - Zaśmiałam się na co ona uderzyła mnie poduszką.
- Mówiąc książę na białym koniu miałam na myśli tego chłopaka!- Jęknęła opadając na łóżko.- Życie ssie, przechodzę tutaj najgorsze chwile w życiu, a ty sobie ze mnie w najlepsze żartujesz.
- Kochasz go i chcesz dla niego jak najlepiej - powiedziałam zajmując miejsce obok niej.
- Chyba tak...
- Więc pozwól mu samemu zadecydować o swoich uczuciach i życiu. Jeśli wybierze ciebie to dobrze, ale równie dobrze może się okazać, że ciebie po prostu nie kocha i wybierze tą drugą. Wybór chyba należy do niego.
Brunetka odwróciła głowę w moją stronę i posłała mi piękny uśmiech, który odwzajemniłam. Wtuliła się we mnie i słyszałam jak szybko bije jej serce.
- Kocham cię, Rose - wyszeptała.- Ale on będzie miał wybór, a jak wybierze ją to będziesz razem ze mną płakać przy oglądaniu filmów romantycznych i mówić jaki on nie jest i, że obie go nienawidzimy, tak?
- Jasne, że tak - zaśmiałam się.
Wstała i popatrzyła na mnie, a po chwili wyciągnęła do mnie dłoń.
- Przysięgasz na mały palec?
Złączyłam nasze paluszki i posłałam jej całusa.
- Na mały palec.













----------------------------------------------------------
Rozdział serio krótki, ale pozbierałam się podczas majówki i już nawet wiem ile będzie tutaj rozdziałów! A więc będzie ich 26 + epilog, a ja aktualnie pisać będę 24 :D 
Kocham was <3 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Jeśli czytasz = skomentuj!
Ja także poświęcam czas na pisanie na tym blogu :*