piątek, 8 maja 2015

Rozdział 20

Niall oczywiście wpuścił nas do pokoju, ale wydawałam się być nie na miejscu. Kompletnie się nie odzywałam, moje myśli krążyły wokół chłopaka z baru.
Chyba świrowałam.
Czy jeśli wydawało mi się, że faktycznie widziałam Harry'ego po tak długim czasie to zwariowałam?
Jasne, że tak do cholery!
Przecież on był martwy, nieżywy! Nie mógł tak po prostu mi się ukazać w magiczny sposób w McDonalds'ie! To niedorzeczne!
Ale oczy, jego oczy, jak mogłam ich nie poznać? Wpatrywałam się w nie tyle czasu, jego tęczówki były tym, bez czego nie dawałam rady funkcjonować. Być może byłam tak zdesperowana, że uroiłam sobie tego chłopaka. Szczerze byłam w stanie do zrobienia dużo gorszych rzeczy, więc zwidy były dość łagodne jak na moje możliwości, gdyby się tak głębiej zastanowić. Byłam zamyślona, podczas gdy Kim i Niall prowadzili dyskusję na mój temat. Sama nie wiem, ale ona chyba nie wiedziała o tym, że Niall widział moje blizny.
Być może broniła mnie nie wiedząc w czym zawiniłam i, że obraza Niall'a była akurat trafna, bo nie miał prawa po tak druzgocącym dowiedzeniu się prawdy nie być złym.
Miał prawo mnie nienawidzić i ja o tym doskonale wiedziałam.
- Jeśli ona chce się ze mną pogodzić to niech sama ze mną rozmawia Kim - westchnął blondyn masując się po skroniach.- Nie udawaj tak... pomocniczej.
- Nie wiem czy zauważyłeś, ale tak się składa, że gdyby nie ja to nigdy byście się nie poznali, więc mam obowiązek was ze sobą godzić za każdym razem, kiedy będziecie skłóceni. A tak poza tym to Rossie obawia się, że mógłbyś wydrapać jej oczy, więc jestem tu też ochroniarzem.
Opadły mu wtedy ręce, ale ja nawet nie wtrącałam się w rozmowę. Próbowałam pomyśleć nad tym, w jaki sposób mogłabym dopaść chłopaka z Mc i sprawdzić, czy on faktycznie był moim Harry'm, nawet jeśli oznaczałoby to konfrontację z samą sobą.
Dwójka moich najlepszych przyjaciół zawzięcie kłóciła się na mój temat od czasu do czasu próbując wciągnąć mnie w tę burzę słów, ale ja siedziałam w miejscu kompletnie sparaliżowana strachem przed poznaniem prawdy.
Widziałam, jak umierał, więc musiał być martwy.
Nie mógł żyć, nie chciałam sprawdzać już kim był chłopak z knajpy, bo to tylko pogrążyłoby mnie w mojej obsesji. Nie potrzebowałam załamania nerwowego kiedy seryjny morderca miał ochotę by wybić wszystkich, których znałam.
- Ona już kompletnie zwariowała, rozumiesz?!- Wykrzyczał Niall.- Czy nie widzisz, że minęło już cholerne pół roku od śmierci tego jej całego lowelasa, a ona jest... taka?!- Wskazał na mnie, a mi oczy zaszkliły się na jego słowa.
Czy na prawdę musiał mnie ranić?
Wiedziałam, że się zmieniłam, ale on był tym, na którego zawsze mogłam liczyć, który zawsze był przy mnie i mnie wspierał na dobre i na złe.
Jak się okazało, tylko na dobre.
Co prawda, nie mówiłam im o tym, co stało się w tym opuszczonym budynku, bo obawiałam się ich reakcji. Powiedziałam, że na ulicy jakiś gangster zastrzelił Harry'ego, a ja zaczaiłam się i zadzwoniłam na policję, a oni go zamknęli i koniec.
Dość.
Po tym, co przeżyłam mogłam być w takim stanie, miałam do tego pełne prawo.
Wstałam więc powoli z miejsca i zmierzyłam się z rozżalonym spojrzeniem Niall'a. On miał za złe nam obojgu za tą niemiłą konfrontację.
- Przepraszam Niall - jęknęłam wzruszając ramionami.- Przepraszam, że nie jestem już tą osobą, którą chcesz, żebym była. Przepraszam, że jestem słaba. Przepraszam, że mnie boli. Przepraszam, że mam uczucia. Przepraszam, że cię zraniłam, nigdy tego nie chciałam, wierz mi. Przepraszam, że je widziałeś. Przepraszam, że nic ci nie powiedziałam. Przepraszam, że nie dałam ci szansy być przy mnie, kiedy tego potrzebowałam. Za co mam cię jeszcze przeprosić? Za to, że na moich oczach umarł chłopak, którego kochałam ponad wszystko? Za to, że mam depresję? Czego ty chcesz? Jestem zmęczona, ugania się za mną seryjny morderca, przeze mnie umarły już trzy osoby, narażam wasze bezpieczeństwo, a nie chcę tego, tracę nad wszystkim kontrolę, mam zwidy, nie mogę spać, a ty jeszcze będziesz strzelać fochy, bo zobaczyłeś na moim ramieniu rany? Serio, Niall? Myślisz, że miłą sprawą byłoby mówienie tobie o tym, że mój kochany Rick, którego na prawdę kochałam, mnie zgwałcił na imprezie? Wiesz w jaki sposób mnie rozdziewiczył? Wiesz, że bolało, że miałam się za nic, że płakałam, że błagałam o to, by przestał? Więc - przełknęłam ślinę, czując, że nie wytrzymam.- Więc za co mam cię jeszcze przeprosić? Co mam zrobić, żebyś znów mi zaufał i był moim kochanym blondynkiem, którym byłeś od ponad 12 lat? Zrobię wszystko, Niall, bylebyś znów mnie wspierał.
Patrzył na mnie w milczeniu. Nie mógł zrobić niczego co zabolałoby mnie bardziej.
Na wspomnienia tej felernej nocy, ostatniej nocy z Rick'iem w moich oczach zbierały się łzy, które potem potoczyły się po moim policzku, ale stałam tam. Wytrwałam w jednej pozycji, trzymając się za ramiona i próbując sprawić, żeby podczas płaczu nie poruszały się jak galaretka.
- Jezu, Niall, kocham cię, czego ty jeszcze chcesz?- Załkałam.
- Żebyś mnie przytuliła - powiedział podchodząc do mnie i obejmując mnie tak mocno, jak tylko potrafił. Schowałam się w nim szybko otulona zapachem jego perfum. Takim przyjemnym. Jejciu, jak ja potrzebowałam takiej miłości, jaką on mnie darzył.
Już wszystko straciło sens. Zagubiłam się w zawirowaniach mojego chorego życia. Z jednej strony mała przepaść pomiędzy mną i Niall'em, bo wiedziałam, że on nadal był zły, z drugiej seryjny morderca pragnący mojej głowy w swojej lodówce, z trzeciej niebezpieczeństwo, jakie załatwiłam wszystkim przyjaciołom, i w końcu z czwartej, tajemniczy chłopak, który złudnie przypominał mi o Harry'm. Oh, jeszcze piąta strona - kompletne zagubienie życiowe co do straty miłości, tej jednej prawdziwej miłości.
Czy na pewno tak właśnie miało wyglądać moje życie?
Czy na pewno to ja miałam mieć taki straszny mętlik w głowie?
Może gdzieś w opatrzności pomylili moje karty z kartami jakiejś chorej umysłowo osoby?
Zbyt dużo dzieje się w moim życiu, zdecydowanie zbyt dużo.














-----------------------------------------------------------------
OMG 
miałam dzisiaj nie dodawać, ale nie mogłam się powstrzymać ;-;
;-; nie idzie mi pisanie 25 rozdziału ;-; 
Kocham was <3 

1 komentarz:

Jeśli czytasz = skomentuj!
Ja także poświęcam czas na pisanie na tym blogu :*