czwartek, 5 marca 2015

Rozdział 7

Minęło kilka dni od kiedy dowiedziałam się o śmierci Lily. Naturalnie byłam na jej pogrzebie, ale też musiałam jakoś zarabiać na życie więc pojawiłam się w końcu w pracy gdzie czekała na mnie naburmuszona Hope, którą nie miałam zwyczajnie czasu się przejmować w ostatnim czasie.
- Cześć.- powitała mnie oschle - Mój tata ma do ciebie jakąś sprawę.- rzuciła i weszła w głąb domu - Jest w gabinecie.
Wow.
Jej ojciec znalazł dla mnie w końcu czas. Nie poznałam go od kiedy zaczęłam pracę u tej rodziny, więc w końcu nadarzyła się okazja aby poznać szefa.
Co za zaszczyt.
Westchnęłam i powoli weszłam do gabinetu pana Clark'a. Ten siedział zamyślony przy biurku wgapiając się bezmyślnie w monitor swojego laptopa, który leżał przed nim na biurku.
Odkaszlnęłam dosyć głośno tak by zwrócił na mnie uwagę.
- Och.- westchnął - Ty musisz być Rose.
- Tak, to ja.- powiedziałam rozglądając się za jakimś krzesłem - Chyba powinnam usiąść...
- Och, nie będzie takiej potrzeby.- przerwał mi mężczyzna - Mam do ciebie tylko jedną sprawę.
Skrzyżowałam ręce na piersi i wpatrywałam się w pracodawcę tępym wzrokiem jakbym chciała zrobić mu krzywdę.
- W takim razie słucham.
- Widzisz.- poprawił niechlujnie okulary, które zaczęły zsuwać mu się z nosa - Moja córka jest już za duża na nianię, więc... jesteś zwolniona.- posłał mi głupi uśmiech i znów wgapił się w ekran laptopa.
- Słucham?- oburzyłam się - Nie może mnie pan tak po prostu zwolnić! Lubię tą pracę, jestem w niej dobra, a pańska córka też mnie chyba polubiła! Nie zapomniał pan o czymś?!
- O czym?- wrócił znów do mnie wzrokiem. Był chyba nieźle rozkojarzony - Ah... No tak, ostatnia wypłata leży w kopercie w hal'u. Gdybyś w przyszłości potrzebowała pomocy przy wyborze pracy proszę do mnie napisać, a ja zdam dokładną i wspaniałą ocenę tego jak ładnie zajęłaś się moją córką. Oczywiście...- zlustrował mnie wzrokiem i oblizał dziwnie wargi - Gdybyś zechciała mogłabyś wpaść w innych sprawach, a ja na pewno znalazłbym dla ciebie czas, kochanie.
Że co?!
Czy on dał mi do zrozumienia, że gdybym zechciała dać mu dupy to mogłabym przyjść w każdej chwili, a on by się nie opierał?!
Oburzona wyszłam z jego gabinetu i po prostu sfrustrowana ruszyłam korytarzem do wyjścia gdzie złapałam tylko kopertę z wypłatą i wyszłam na piekące promienie słoneczne.
Najgorszy dzień zawodowy w życiu?
Kiedy szef uznał, że mam dobry tyłek i pomimo, że mnie zwolnił to dał mi do zrozumienia, że mogłabym go regularnie odwiedzać. Przy czym 'odwiedzać' należy rozumieć w przenośni.
Niechętnie wyjęłam komórkę i wykręciłam numer do ojca, który dzwonił do mnie przez kilka ostatnich dni, ale nie odbierałam bo po prostu nie czułam się na siłach.
- Rose, wszystko u ciebie dobrze, kochanie?- odebrał szczęśliwie i chyba nie tak jak się spodziewałam.
- Tak, tak.- westchnęłam kręcąc głową.
No dalej!
Teraz albo nigdy!
- Dzwonię by ci powiedzieć, że... Byłam na cmentarzu.- powiedziałam szybko.
Właściwie to skłamałam tylko po to by w końcu mieć święty spokój. Nie chciałam zawracać sobie głowy ojcem trującym o tym, że moje życie nie ma sensu.
Tyle wiedziałam i bez jego interwencji.




***




Moglibyście sprzecznie zrozumieć moje uczucia względem Lily, świętej pamięci Lily. 
Niezbyt ją lubiłam, ale pomimo to jej śmierć nie była dla mnie przyjemna. Obwiniałam się o nią tak samo jak o śmierć Harry'ego. 
Czułam jego brak. 
W każdym możliwym ruchu odczuwałam, że nie ma go przy mnie. Czułam jak tęsknota za nim wywierca mi wielką dziurę w brzuchu, a ja mogę się tylko poddać i ewentualnie dołączyć do niego w niebie. 
Nie.
On nie chciałby bym umarła, nie chciałby bym się zabiła. 
Może znałam go krótko, ale wiedziałam, że nie wybrałby dla nikogo z własnej nieprzymuszonej woli losu śmierci. Po prostu to wiedziałam. A dla osób, które tolerował czy nawet lubił, jak zapewne nie było w moim przypadku chciałby dobrze. 
Wiedziałam, że nie był zadowolony z faktu jakim było zakochanie się w nim przeze mnie i chciałam przez to umrzeć bo to tylko potwierdzało, że on mnie nie kochał, nic do mnie nie czuł. Tam gdzie była moja miłość u niego była pustka. 
Kompletna pustka. 
To mi łamało serce na miliony kawałeczków. Bo ja o nim nie byłabym w stanie zapomnieć nigdy, a gdyby go ode mnie uwolnić na chodźby rok to widząc mnie nawet by mnie nie poznal. 

''- Zawalałem terminy.- chłopak wyczuł o czym myślałam - Ale chciałem cię chronić.
- Nie obronisz mnie przed życiem.- jęknęłam - Oszukałeś mnie. Dlaczego?
- Nie znałem cię. Ale zawalałem terminy bo później cię poznałem i nie wyobrażałem sobie życia bez twojej przyjaźni.
Przyjaźni...
Przyjaźni...
Kurwa!
Przyjaźni?!
Serio?!
- A ja się w tobie głupia zakochałam!- wykrzyczałam i znów odwróciłam wzrok nie chcąc widzieć jego reakcji.
- C-co?- zapytał zaskoczony i chyba zmieszany - Jak to?
- To już raczej nie ważne, bo zaraz oboje utoniemy w studni. - przewróciłam oczami patrząc pod siebie - A fakt, że ... chciałeś mnie oddać na śmierć sprawił, że trzymałabym się od ciebie z daleka.
- Przepraszam...''


Nie....
Nie powiedziałam mu tego.
Jak ja mogłam być tak głupia i wykrzyczeć mu w twarz, że nie chcę go znać?!
Dlaczego do jasnej cholery kłamałam mu prostu w twarz w ostatnich chwilach jego życia?
Kurcze.
Szlag by to trafił. 
Jestem do bani. 
Nic dziwnego, że Lily traktowała mnie jak skończoną debilkę. Przecież przeze mnie ona też umarła!
Nie potrzebnie trułam jej o jakiś duperelach kiedy ona miała mi do powiedzenia coś ważnego. Zaraz... jak ona to ujęła?



''...Z resztą co ciebie to obchodzi? Jestem tu tylko dlatego, że nie podoba mi się to co się dzieje, rozumiesz? Masz zebrać jak najwięcej informacji i zrobić z nimi co tylko będziesz mogła. Musisz go odesłać z powrotem do pierdla. Nie może być na wolności...''



Mam odesłać do pierdla sukinsyna, który ją zabił? 
Hymm...
Dobra.







-------------------------------------------------------
Rose nareszcie nabrała ochoty do akcji! Yess!

3 komentarze:

  1. Świetny rozdział ale piszesz co raz krótsze rozdziały :( pisz więcej albo częściej :/ a co do rozdziału to zawalisty :D byle więcej :) kocham wspomnienia o Hazzie <3 fajnie jakby chodziła z Zaynem bo Lou jest zajęty a Niall jest tylko przyjacielem :D pozdrawiam :* // Basia K.

    OdpowiedzUsuń

Jeśli czytasz = skomentuj!
Ja także poświęcam czas na pisanie na tym blogu :*