czwartek, 7 maja 2015

Rozdział 19

- Ktoś musi iść po zakupy - oznajmiła Kim.- I tym razem jest kolej twoja i Niall'a.
Jęknęłam widząc chłopaka mijającego się w drzwiach kuchni z Lou zajadającym się marchewką.
- Trzy dni temu mieliśmy ostrą wymianę zdań i obawiam się, że to skończy się śmiercią któregoś z nas.
Kim zaśmiała się promiennie i klasnęła uradowana w dłonie.
- I właśnie dlatego postanowiłam iść z tobą, Louis'a jako parę zakupową oddałam naburmuszonemu blondynkowi.
Posłałam jej dziękujące spojrzenie.
- Jezu, Kim jesteś wspaniała - powiedziałam zamykając ją w szczelnym uścisku.
- Tak, wiem, ale chodźmy już. Najpierw ruszamy do Mc bo mam ochotę pożreć z 5 cheesburgerów!
Prychnęłam widząc jak dziewczyna wygłodniale oblizuje wargi.
- Nie zjesz tyle - oznajmiłam.- No chyba, że chcesz później nie zmieścić się w drzwiach.
- Dzięki, Rose - jęknęła.- Jak zawsze rozładujesz atmosferę.
Dziewczyna pociągnęła mnie za rękaw i już chwilę potem byłyśmy w drodze do Mc, gdzie Kim obiecała postawić mi lunch.
- Jak tam twój książę na białym koniu?- Zagadnęłam kiedy skręcałyśmy na zamierzonej ulicy.
- Raczej w czarnym volvo - poprawiła mnie puszczając mi oczko.- I chyba dobrze skoro ostatnio mnie pocałował.
- Pocałował cię?- Zrobiłam wielkie oczy.- On nie ma dziewczyny?
- Ma - wzruszyła obojętnie ramionami.- Ale najwyraźniej nie za bardzo mu odpowiada jeśli uznał mnie za panią swego serca, prawda?
- Mam przeczucie, że ta cała sprawa nie za dobrze się skończy - westchnęłam wchodząc do McDonald's.- Wiesz, bądź co bądź, ale on jest zajęty. Chyba nie chcesz, żeby to skończyło się tak jak z Rick'iem?
- Nie mów mi teraz o Rick'u - zaczęła machać kurczowo rękami.- Od pół roku staram się go wyrzucić z pamięci, nie pomagasz.
- Dzięki - prychnęłam.
Rozejrzałam się po 'restauracji' i ze zdziwieniem stwierdziłam, że większość miejsc była wolna więc ruszyłam do byle jakiego stolika i siadając na jednym z dwóch miejsc zabrałam od Kim torebkę i cierpliwie wysłuchałam, że moja przyjaciółka idzie złożyć zamówienie, a ja mam na nią poczekać.
Kiedy się oddaliła z nudów oparłam się rękoma o stolik po czym znudzonym spojrzeniem poczęłam jeździć po sali.
Nudny koleś z laptopem...
Para nastolatek w wieku około 14 lat...
Jakiś starszy pan z gazetą...
Kim składająca zamówienie...
Jakaś zakochana para...
I w końcu jakiś zakapturzony chłopak w mniej więcej moim wieku. Nie mam pojęcia dlaczego, ale zaintrygował mnie więc wgapiłam się w niego nie widząc dokładnie rysów twarzy. Spod kaptura wystawały pojedyncze, brązowe kosmyki włosów, a, że kaptur był bardzo głęboki, wytężając dokładnie wzrok spostrzegłam parę zielonych oczu, które wpatrywały się we mnie z równie wielkim zainteresowaniem. Miałam wrażenie, że już go gdzieś widziałam.
Brązowe włosy, zielone oczy... Osioł?
Nie, on chyba nie miał takiej bluzy.
To wszystko, ta postawa, to spojrzenie... było bardzo znajome.
Jego oczy przewiercały się przeze mnie i miałam wrażenie, że wie o mnie więcej niż ja sama. Dziwne uczucie, serio. Nawet nie rozmawiać z osobą przy której ma się takie wrażenie.
Poprawiłam się na niewygodnym siedzeniu i wyjęłam dłonie podpierające moją głowę po czym już bardziej zaniepokojona zmierzyłam się z brunetem.
Skąd ja cię znam? 
Jego wzrok się nie zmienił, wciąż wydawał się być zaniepokojony, ale wydawało mi się, że jego twarz zaczęła wyrażać jakieś emocje. Złe emocje. Pożądliwe? Być może. Pociągałam go? Kto wie?
Richard? 
Skądś musiałam go znać do jasnej cholery! Zieleń jego oczu była tak cholernie znajoma, że traciłam zmysły.
Mathew? 
Już zdecydowanie przerażona oparłam się o fotel i bez słowa podziękowałam Kim, która wręczyła mi moje zamówienie, a sama zajęła miejsce na przeciwko wpychając w siebie swoje cheesburger'y. Starałam się jak tylko potrafiłam byleby tylko nie wyglądać na tak przestraszoną jaka byłam, wychodziło mi. Kim opowiadała mi o swoim ideale, a ja od czasu do czasu, kompletnie zamyślona, kiwałam głową i śmiałam się wraz z nią. Udawanie zaintrygowanej jej zachowaniem mi wychodziło, ale szczerze zainteresowana byłam tajemniczym chłopakiem.
Czy on też miał wrażenie, że mnie zna?
Dziwna sytuacja.
Jeszcze dziwniejsze było to, że gdy spojrzałam ponownie na miejsce, jakie zajmował, nie było go tam. Zniknął.


***

Widziałam człowieka, 
Który na mnie czekał, 
Siedział w milczeniu, 
I czasem spoglądał na menu, 
Czarował mnie wzrokiem, 
Zupełnie niczym urokiem, 
Był intrygujący, 
Strasznie uzależniający, 
Zieleń oczu jego, 
Przyspieszała bicie serca mego, 
Jego postawa była dziwna, 
Albo po prostu inna, 
Czytał ze mnie jak w otwartej księgi, 
Być może poznał moje męki, 
I skądś go znam, 
Ale chyba tworzę niepotrzebny spam




- To jak? - Zapytała Kim, gdy byłyśmy już po odniesieniu zakupów.- Idziemy gdzieś? We dwie? Kupimy ci jakąś fajną sukienkę i może w końcu się rozluźnisz, co? Od kilku godzin chodzisz z miną jakbyś zobaczyła co najmniej diabła. 
- Śmieszy cię to?- Bąknął cicho Zayn, który przechodził obok.- Czasami mam wrażenie, że to ty jesteś najbardziej nienormalna z nas wszystkich. 
Kim zaczęła wachlować się ręką, robić przy tym zabawne miny i przy tym patrzyła w śmieszny sposób na Zayn'a. Prychnęłam rozbawiona. 
- Dzięki, Zaynie - westchnęła udając zadowoloną.- Uzyskałam ziszczenie się mojego największego marzenia. 
Chłopak tylko fuknął wkurzony i odszedł nie robiąc awantur. Moja przyjaciółka pomachała mu zadowolona na pożegnanie i z westchnieniem odwróciła się w moją stronę. 
- To może kino?
- Jeśli znowu wybierzesz jakiś film o zombie to słowo, że porzygam ci się na buty - ostrzegłam rozpromieniona.
- W takim razie nie idziemy do kina - jęknęła myśląc dalej.- Wiem!- Krzyknęła.- Pogodzimy cię z Niall'em! 
Słysząc jej słowa moje źrenice się rozszerzyły, serce zaczęło bić tak szybko, że nie szło zliczyć ilości uderzeń na minutę, a ja cała pobladłam zdesperowana. Jeśli Kim wpadła na jakiś pomysł - było już po tobie bo ona i tak musiała zrobić to, co miała w zamiarze. 
- Nie nie nie nie nie nie nie nie nie nie nie - powtarzałam gdy ona ciągnęła mnie w stronę jego pokoju z miną to ci nic nie da. 
- Przestań histeryzować, człowieku - jęknęła zakładając ręce na biodra.- Będę tam, okay? Z resztą Niall cię przecież nie zabije, tak samo ja. 
- T-To raczej osobista sprawa - zająknęłam się.- L-Lepiej żebym zrobiła to, gdy będę chciała. 
- Przestań - machnęła na mnie ręką z uśmiechem.- On cię kocha od dobrych kilku lat w pokręcony sposób i nie mógłby się na ciebie długo gniewać. 
- Na Rose, którą faktycznie kocha nie mógłby, ale problem w tym, że ja nie jestem już tą samą osobą, Kim - westchnęłam nie mając nadziei na zrozumienie z jej strony.- Zmieniłam się. Jestem inna. On... On nie kocha tej Rose, kocha tą, która umarła wraz z Harry'm, rozumiesz? 
- Słuchaj - Kim wydawała się być już podenerwowana - zmieniłaś się, to fakt, ale nadal jesteś jego kochaną Rossie dla której wskoczyłby w ogień, rozumiesz? Kiedy przefarbowałaś włosy na czarno, też się zmieniłaś. I co? Przestał cię kochać? Nie. Nie ważne jak bardzo się zmienisz, zawsze będziesz tą samą Rose dla nas wszystkich. A teraz przestań dramatyzować.
- Nawet sobie nie wyobrażasz jak bardzo byl wściekły, kiedy przyszłam tu ostatnim razem - westchnęłam wystraszona patrząc na drzwi.- Miałam wrażenie, że wydrapie mi oczy. 
- Przy mnie się nie odważy - pocieszyła mnie i podeszła do drzwi po czym najnormalniej w świecie zapukała. 



 Byłam załamana, stałam tam jak kołek czekając aż otworzy drzwi. W końcu jego wielka sylwetka pojawiła się w drzwiach. Szybko wytarłam łzy z policzka.
- Co ty tu robisz?- Zapytał zdezorientowany.
- Mówiłeś -wydukałam.-Że jeśli będę chciała pogadać to mogę przyjść...
Nawet na niego nie patrzyłam, strasznie interesowała mnie podłoga. Byłam taka żałosna, nie zdziwiłabym się gdyby zatrzasnął przede mną drzwi.
- Mówiłem -westchnął.
- To jakiś problem?- Jego ton trochę mnie zaniepokoił.- Właściwie to już mi przeszło i mogę iść gdzie indziej...
Starałam się być przekonująca, ale kiedy skończyłam mówić przeszła mną kolejna fala płaczu, ryknęłam wylewając z siebie kolejne łzy. To naprawdę było żałosne.
Harry pokazał mi rząd białych zębów w figlarnym uśmieszku. Tak bardzo go wtedy nienawidziłam, ale był jedyną osobą która mogła mnie wysłuchać. Która CHCIAŁA mnie wysłuchać.
Cofnął się trochę i otworzył szerzej drzwi.
- Wejdź.


Zaraz... Brązowe włosy i zielone oczy? 








------------------------------------------------------------
No nieźle xD 
Kocham was <3 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Jeśli czytasz = skomentuj!
Ja także poświęcam czas na pisanie na tym blogu :*