poniedziałek, 2 marca 2015

Rozdział 6

Powoli wsiadłam do samochodu Louis'a. Byłam otumaniona łzami zbierającymi się w moich oczach i nie miałam najmniejszej ochoty na ukrywanie swojego smutku bo każdy mógł okazywać to w jaki sposób obchodzi żałobę. Ja chciałam być beznamiętna, cicha i zamknięta. Chciałam by wszyscy widzieli jak to mną wstrząsnęło. Było to głupie i zdawałam sobie z tego sprawę, ale tylko takie myśli sprawiały, że nie miałam ochoty znów wspominać jego pięknej, wręcz idealnej, twarzy. 
Skupiałam się na czymś zupełnie innym przez dobre kilka sekund zapominając na chwilę o tym, że straciłam sens egzystencji. 
Dopóki z transu nie wyrwał mnie Louis wsiadający na miejsce kierowcy.
Spojrzałam na niego i miałam ochotę po prostu umrzeć. Zatracić się w nicości wraz z chłopakiem mojego życia. 
Nie chciałam go zostawiać. 
Ale w końcu nigdy nie powiedział mi, że cokolwiek dla niego znaczyłam. Nigdy nie usłyszałam od niego tych dwóch banalnych słów 'Kocham cię'. 
Dlaczego więc strata tego idioty tak mnie zabolała?
Chyba nigdy się tego nie dowiem. 
Przez kilka następnych sekund miałam wrażenie, że to tylko sen i, że kiedy wejdę do domu on będzie na mnie czekał przed telewizorem z paczką popcornu w rękach i wielkim bananem na twarzy przez to, że w końcu mógł mnie zobaczyć. 
Ale nie trwało to długo bo przecież gdyby tak było w rzeczywistości to nie dostałabym koperty w której znajdowało się zaproszenie na jego pogrzeb. 
Powoli podparłam głowę o rękę i zaczęłam zdawać sobie sprawę z tego jak bardzo wycieńczona byłam. Nie spałam ponad dobę.
- Zmęczona?- zapytał smutno Louis spoglądając w moją stronę. Wzruszyłam obojętnie rękoma i ziewnęłam - Wiesz... Chciałbym cię jakoś pocieszyć. 
Spojrzałam na niego zdziwiona. 
- Boli mnie oglądanie tego jak się staczasz...- westchnął - Jego też by bolało oglądanie cię w takim stanie, Rose. - mówił zatroskany, ale gdy zobaczył moją twarz dokładnie po tym jak wypowiedział 'jego' mówił ciszej. 
Jego. 
Wiem, że zabolałoby go to. 
Miał uczucia. 
- Nie musisz mnie pocieszać, Louis. Nawet mnie nie znasz. Ciebie też boli jego brak, wiem to.- powiedziałam lustrując wzrokiem przedmieścia Londynu. 
- Tak, i myślę, że właśnie dlatego powinniśmy wspierać siebie nawzajem. Nie pójdę na jego pogrzeb, nie zostawię cię samej. - powiedział, a ja posłałam mu dziękujące i współczujące spojrzenie - Równie dobrze mógłbym tam pójść kiedy indziej. 
- Dziękuję.- powiedziałam na tyle cicho, że nie usłyszał moich słów. Potem zapadła cisza, której rzadne z nas nie miało ochoty przerywać.
Dojechaliśmy pod mój dom i na mojej twarzy wymalowało się wielkie zdziwienie na widok czekającego z walizkami Niall'a. 
- Co ty tu robisz?- zapytałam podchodząc do niego i analizując jego cztery wielkie walizki. 
- Ładnie się ze mną witasz, kochanie.- powiedział zamykając mnie w szczelnym uścisku - Postanowiłem zamieszkać z tobą na wypadek gdyby przyszło ci teraz coś głupiego do tej pustej głowy.
Patrzyłam na niego czując jak moje oczy się szklą i w końcu znów go objęłam. 
- Dziękuję.- wyszeptałam gdy poczułam jak jego dłonie oplatają moją drobną sylwetkę. 




Weszłam już bardziej ochłonięta do domu. Byłam spóźniona na granie z Niall'em. Byłam też wściekła na niego za to, że Lily trafiła do szpitala w stanie krytycznym. 
- Dlaczego nic mi nie powiedziałeś?- zapytałam cicho siadając obok niego na kanapie.
- O czym?- zapytał zdziwiony - A tak właściwie to ty masz do mnie wyrzuty sumienia, tak? Spóźniłaś się 3 godziny. 
- Byłam w szpitalu.- ucięłam krótko, a on nagle po prostu... zesztywniał. 
- G-Gdzie byłaś?
- W szpitalu.- powiedziałam znów i zabrałam mu z ręki pilota by przełączyć na kanał gdzie leciały wiadomości, nienawidziłam ich, ale ja sama nie byłam w stanie powiedzieć mu tego co się stało. Słowa zwyczajnie ugrzęzły mi w gardle, a taka cicha byłam tylko i wyłącznie przez szok, który dalej panował nad moim ciałem. 
W telewizji mówiono już o tym co stało się w galerii. 
Wspaniale. 
- W galerii Londyńskiej postrzelono 19-sto latkę. Dziewczyna siedziała na miejscu w kafejce i rozmawiała z koleżanką kiedy nagle pocisk trafił w jej szyję! 
Niall chwilę słuchał tego co mówiła prezenterka i spojrzał na mnie. 
- To Lily?
Pokiwałam głową próbując opanować kumulujące się we mnie łzy kiedy przypominałam sobie głos Harry'ego tak bardzo upragniony przeze mnie przez prawie pół roku. 
- Co z nią?- pytał chłopak, ale ja nie mogłam mu odpowiedzieć bo nic mi nie powiedziano w szpitalu. Było wielkie zamieszanie spowodowane postrzeloną dziewczyną, że nikt nie zaprzątał sobie głowy zagubioną znajomą dziewczyny.
A przecież ja chciałam tylko dowiedzieć się czy Lily przeżyje...
Westchnęłam.
- Dlaczego nie powiedziałeś mi o Mathew?
Niall patrzył na mnie chwilę w ciszy i w końcu wykrztusił z siebie niechętnie:
- Nie chciałem cię martwić.
- Lepiej było żebym sama wpakowała się w kłopoty, co nie?- burknęłam naciągając na siebie koc - A gdyby trafiło we mnie zamiast w Lily? Przecież to było niebezpieczne!
- Rossie...- chłopak zamknął mnie w uścisku, którego nie oddałam bo ogarnęło mnie zbyt wielkie zimno by się poruszyć chodźby o milimetr - Jadłaś coś?- spróbował nieudolnie zmienić temat na co pociągnęłam nosem.
- Tak, ale mało.- powiedziałam cicho, pokiwał głową i wstał by zrobić mi po chwili kanapki z którymi wrócił niedługo. Pochłonęłam je zdecydowanie za szybko, ale nie pozwoliłam mu już by się oddalił, potrzebowałam go jak nikogo innego. Wtuliłam głowę w jego tors, a on tylko siedział i bawił się moimi włosami.
Chyba nie wiedział co miał ze sobą zrobić.
Nie miałam mu tego za złe, ja też nie miałam pojęcia co działo się dookoła.
- Myślisz, że już po mnie?- pociągnęłam nosem patrząc w jego wspaniałe i piękne tęczówki. Chciałabym poczuć do niego coś więcej. Chciałabym by w moim życiu żądziło uczucie do kogoś kto potrafił być dla mnie opoką, a nie wiecznym problemem.
Jednak nic nie mogłam poradzić na to, że patrząc głęboko w jego piękne oczy czułam tylko wielką przyjaźń.
Nic więcej.
Niech to szlag!
Chciałam zapomnieć o Harry'm zakochując się w kimś innym. Nie ważne kim, byle by tylko żył. Zbyt dużo wymagałam?
Wątpię.
- Skąd takie czarne myśli?- oburzył się blondyn śmiesznie szturchając mnie w głowę - Przecież ten wypadek nie musiał być z winy Mathew. Nie obwiniaj go o to. A może on chce mieć rodzinę i dzieci?
Prychnęłam rozbawiona i wstałam powoli z kanapy.
- Ej, ej!- krzyknął za mną Niall - A ty dokąd? Mieliśmy przecież spędzić razem dzień!
Wzruszyłam ramionami w wymijającym geście i ruszyłam do pokoju.
- Muszę wziąć prysznic i się przebrać.- bąknęłam na tyle głośno by mógł mnie usłyszeć. Słyszałam tylko jak się śmieje.
- Fakt.- westchnął - Czuję cię nawet stąd.
- Dupek.- rzuciłam przez ramię wchodząc do mojego pokoju.



***



- Gdyby któryś z naszych bliskich znajomych mógł zostać twoim chłopakiem to który by to był?- zaśmiała się Kim pociągając łyk swojego piwa. 
- Pytasz mnie o to, który z naszych przyjaciół jest najprzystojniejszy?- oburzyłam się lekko i zabawnie szturchnęłam ją w ramię. Zrobiła dziwny, wymijający gest, a ja zaczęłam się śmiać. 
- Chyba tak.- odparła - Chociaż nie wiem czy jest to dosyć mądre. Jeszcze przed chwilą było. Teraz zaczęłam nabierać wątpliwości...
- Chyba żaden nie mógłby być moim chłopakiem.- przerwałam jej długo zapowiadający się monolog - A według ciebie? Który mógłby być twoim chłopakiem?
Spojrzała na mnie kątem oka (o ile się takowy ma) i zaśmiała się. 
- Kiedy zadałaś mi to pytanie zdałam sobie sprawę z tego jakie jest głupie i banalne.- pokręciła głową upijając łyk swojego nektaru. 
- Zaczęłaś to odpowiadaj.- jęknęłam zniesmaczona. 
- Właściwie to ciężko jest wybrać, ale zdaje mi się, że Louis. 
- Louis?- oburzyłam się robiąc wielkie oczy - Jesteś pewna, że Louis? Ale wiesz, że on ma dziewczynę?
- Chyba nie za bardzo zrozumiałaś przekaz pytania, Rose.- dziewczyna wywróciła oczami w śmiesznym geście, który o dziwo nie sprawił, że popadłam w furię - Który 'mógłby', a który 'chciałabym by został' to różnica.- podkreśliła grożąc mi palcem co przy jej podpitym stanie wyglądało komicznie. 
Właściwie to obie byłyśmy w stanie... niezbyt ciekawym. Przynajmniej byłyśmy jeszcze przytomne w przeciweństwie do chłopaków w pomieszczeniu, którzy postanowili upić się do nieprzytomności.
Mądre. 
I prawdziwe. 
- A tak de fakto...- zaczęłam - Nadal jesteś dziewicą?
- A co cię to kurwa obchodzi?- zaśmiała się głupio wgapiając się w nieprzytomną twarz Louis'a przykrytego szczelnie nieprzytomnym Zayn'em - Weź spójrz na niego.- załkała dziwnie zakochana - Jest uroczy! Popatrz na te oczy... I ma świetny styl! Wygląda jak anioł!
- Taki pijany.- powiedziałam przyglądając się koledze. Pociągnęłam łyk z butelki, którą trzymałam w ręku i przekrzywiłam głowę wciąż patrząc na jego twarz - Ale zawsze. 
Kim posłała mi promienny uśmiech, wstała z kanapy i zatoczyła się po całym salonie. 
- Co ci?- zapytałam dziwnie rozbawiona. Jednak alkohol zrobił swoje. 
- Chcę już spać.- jęknęła przytrzymując się framugi drzwi od pokoju Niall'a - Chyba przesadziłam z piwem. 
- Oj, nie przesadzaj!- posłałam jej jeden z moich najpiękniejszych uśmiechów i próbowałam przywołać ją znów na kanapę, ale z racji tego, że ja jednak też byłam pijana wyszło to tak jakbym wzywała do siebie psa. Szkoda tylko, że nie zawołałam 'Azor, chodź tu!'. 
- Niedobrze mi.- jęknęła Kim i niemal sprintem ruszyła do łazienki, a zaraz potem dobiegł mnie dźwięk... rzygania. Ładniej tego nie ujmę, choć bym chciała. 
Zabalowaliśmy, ostro zabalowaliśmy...




Ranek 

Nie żebym dużo pamiętała z ostatniego... dnia? Nocy? 
No właśnie, nawet nie wiem kiedy urwał mi się film.
Ale pamiętałabym jak trafiłam w stroju kowbojskim do pokoju Niall'a, a już na pewno pamiętałabym, że postanowiłam zasnąć akurat na Kim, która miała na sobie bardzo skąpy strój. Była ubrana jedynie w stanik i krótkie szorty, więc gdy tylko odzyskałam jako taką świadomość niemal natychmiast odskoczyłam od przyjaciółki. 
Miałam tylko nadzieję, że żadna z nas nie postanowiła zmienić orientacji podczas gdy byłyśmy pod wpływem. Miałam też nadzieję, że ona pamiętała nieco więcej niż ja. 
Za bardzo jednak nie przejęłam się tym, że mój strój kowbojski obejmował: stanik, stringi, pelerynkę kowbojską, kapelusz i kozaki ze skóry. Właściwie to nawet tego nie zauważyłam i od razu powędrowałam do kuchni z ogromną chęcią ugaszenia pragnienia. 
W minutę opróżniłam trzy szklanki, ale kłamstwem by było gdybym powiedziała, że mi pomogły czy ugasiły pragnienie. 
Gówno prawda. 
Podczas napełniania czwartej szklanki sokiem pomarańczowym przerwał mi gwizd zaraz za uchem. 
- Wyglądasz seksownie, siostruniu.
Gwałtownie odwróciłam się do blondyna przodem i zmierzyłam się z jego głupim uśmieszkiem. 
- Taki strój.- wskazał na moje kowbojskie bikini - Raczej nie powinien spodobać się żadnemu bratu, więc mi chyba też nie. Zaraz... co ja miałem...? Ach tak... Marsz do pokoju się przebrać!- wskazał palcem mój pokój w geście rozkazującym, ale mnie jakoś nie chciało się grać roli zdominowanej. 
Odwróciłam się więc do niego plecami i nalałam sobie do końca soku po czym z pełną satysfakcją odwróciłam się do niego i powoli zaczęłam sączyć zawartość szklanki.
Przez chwilę lustrował wzrokiem mój strój, a ja czułam się tak jakby rozbierał mnie wzrokiem. To było niemiłe, co najmniej. 
Odchrząknęłam cicho, ale gdy nie zareagował przewróciłam oczami i zapytałam:
- Spojrzałbyś na moją twarz, idioto? Mam nadzieję, że ci chyba nie przeszkadzam? 
- Wiesz, że jesteś prawie naga?- uniósł brwi w geście pytającym, a ja tylko wzruszyłam ramionami - Żaden facet nie wybaczyłby sobie gdyby cię takiej nie... zaliczył. 
- Oj.- jęknęłam - Chyba nie staje ci na widok własnej siostry w stroju striptizerki? To obleśne!
- I właśnie dlatego masz się w tej chwili przebrać.- powiedział podchodząc do mnie. Wyjął mi z rąk szklankę i odstawił ją na blat - Już.
Burknęłam pod nosem jakieś przekleństwo, ale w końcu ruszyłam do pokoju i tam wybrałam sobie na ten dzień krótkie szorty i zwykły, Biały tiszert z nadrukiem. Wyglądałam jak każda przeciętna dziewczyna, więc uznałam, że mój 'brachol' nie powinien się czepiać takiego stroju. 
Poprawiając koszulkę wyszłam z pokoju i weszłam do salonu gdzie przez jakiś czas siedział Niall wgapiając się w telewizor, który najwyraźniej musiał dostarczyć mu dość ważnych informacji. 
Chłopak siedział sztywno na kanapie i chyba nie zdawał sobie sprawy z tego, że równierz byłam w pomieszczeniu. 
- Um, Niall?- zapytałam cicho, ale nie usłyszałam żadnej odpowiedzi więc tylko wgapiłam się w telewizor gdzie jak zwykle z rana leciały wiadomości. Ale te mówiły o tym, że Lily przegrała walkę ze śmiercią wykrwawiając się podczas operacji. 






----------------------------------------------------
Przypominam o anonimowej ankiecie! Jeśli czytacie Memories zagłosujcie, dla was jedno liknięcie, a dla mnie motywacja!
Zapraszam do zapowiedzi! Są tam mniej więcej... zapowiedzi następnych rozdziałów xD
Jak pewnie będzie w ogłoszeniach parafialnych dam też i tutaj - następny rozdział w czwartek 

2 komentarze:

Jeśli czytasz = skomentuj!
Ja także poświęcam czas na pisanie na tym blogu :*