niedziela, 29 marca 2015

Rozdział 10

Niebezpieczeństwo się zbliża,
I niemal każdy się przez to poniża, 
Jedna osoba ucieka, 
Wszyscy jak w pośpiechu rzeka, 
Krzyki, płacze i błaganie, 
Męk i żywotów ludzkich skracanie, 
Ludzie biegną, 
Uciekają,
Dzieci same zostawione, 
Cóż mogą zrobić biedne one, 
Niebieska para oczu czeka i patrzy,
Aż jakiś człowiek się zaopatrzy, 
I nagle świst, 
Niemal gwizd, 
I słychać krzyk, 
To dziecko o oczach niebieskich, 
Płacze, 
Skomle, 
Nad nieruchomym ciałem siedzi, 
A jej oczy są jak dwa kółka z miedzi, 
I strach cię opanowuje, 
Kiedy czujesz, 
Że jak ty ono samo sobie pozostawione, 
Już dwie osoby porzucone

(miałam małą załamkę jak to pisałam)




- Cześć, Brook - rzuciłam wchodząc do jej mieszkania.- Nie przywitam się z osłem bo muszę iść do toalety, rozumiesz? Siedzenie ponad 5 godzin z Niall'em w samochodzie to rzecz straszna - jęknęłam. 
Moja siostra zaśmiała się na moje słowa i następnie zaprowadziła mnie do łazienki gdzie poprawiłam swoje potargane włosy i zaczęłam cicho jęczeć oglądając swoją odgniecioną twarz. Spanie na ramieniu Louis'a nie było ani wygodne, ani też okazało się nie pomagać w wyglądzie. 
Gdy po około 15 minutach wyszłam z toalety zobaczyłam przed samymi drzwiami Zayn'a, za nim Liam'a, Kim i na końcu Niall'a. Istna kolejka do łazienki! 
Prychnęłam widząc jak Niall stara się nie popuścić i ustąpiłam Zayn'owi miejsca. 
- Jesteś okropna!- Zaskomlał blondyn.- Wpuściłaś jego zamiast najlepszego przyjaciela!
- Kiedy prosiłam najlepszego przyjaciela trzy razy, żeby zatrzymał się na stacji bo muszę do toalety to co zrobił?- Oburzyłam się. 
Niall przewrócił oczami i zaczął skakać w miejscu. On to musiał mieć pęcherz wielkości orzeszka. 
- Przestań tak rozpamiętywać przeszłość!- Burknął, a ja podeszłam do niego i zawiesiłam mu się na ramieniu. 
- Tylko nie myśl o wodospadzie - szepnęłam, a on prychnął. 
- Bardzo śmieszne.
- Dla mnie tak - wystawiłam mu język i ruszyłam do salonu. 
Na kanapie siedział nikt inny jak Carl (czytaj: osioł). Jednak nie zauwarzył mnie więc cicho skradłam się do niego i przez chwilę oglądałam z nim telewizję stojąc dosłownie centymetr od niego, ale w końcu krzycząc i piszcząc wskoczyłam mu na kolana i zaczęłam przytulać najmocniej jak tylko umiałam. Z moich ust co chwila leciało 'Ośle, jak ja cię dawno nie widziałam!', 'wymężniałeś!', 'stęskniłam się' i tym podobne. On na początku wydawał się być zaskoczony, ale chwilę później, kiedy już zidentyfikował, że to ja się do niego zakradłam też mnie przytulił i przywitał. 
W końcu ześlizgnęlam się z jego kolan na miejsce obok i sięgnęłam po pilot, żeby wyłączyć telewizor. 
- Będziesz mi musiał pokazać cały Nowy York - oznajmiłam. 
Zaśmiał się słodko i przytaknął od razu po czym mnie przytulił. Był chyba jedyną osobą, która nie wiedziała o moich problemach. 
Uh, okay. 
Po prostu nikt mu nie powiedział o Harry'm. 
- Osioł, zdradzasz mnie!- Usłyszałam głos Brooklyn. 
Uśmiechnęłam się pod nosem, chcąc nie chcąc stęskniłam się za tą świruską. Byla w końcu moją siostrą i tak jakby byłabym zła gdybym powiedziała, że jej nie kocham. Szczęście, że mówiąc te słowa w jej kierunku nie kłamałam. 
- Co wy na to, żeby sobie troszkę pozwiedzać?- Do pokoju wpadła rozpromieniona Kim, która musiała już skończyć swój pobyt u klozeta. 
- Jestem za!- Krzyknął Carl. 
- Pamiętaj, że osły głosu nie mają - upomniała go Brook, a ja wybuchnęłam śmiechem widząc jego minę. 
Carl nie był częstym gościem w naszym starym domu. Brook bardzo obawiała się, że którykolwiek z domowników mógłby ośmieszyć ją przed znajomymi, z resztą ja i Sam lubiliśmy ją upokarzać. To było takie nasze małe hobby.Sam co prawda był ode mnie 12 lat starszy, ale mimo to świetnie się z nim dogadywałam kiedy byłam mała. Potem weszłam w okres dorastania, a jemu urodziła się Emma i ten wypadek Rozalie (btw. tak miała na imię jego żona). Wszystko to źle na niego wpłynęło i po prostu wydaje mi się, że musiał się nieźle załamać. Jednak jego do pionu postawiła Emma, a ja tak jakby byłam jeszcze za młoda na własną rodzinę i za stara na rodziców. 
Dajcie spokój, miałam już 19 lat, nie mogłam dalej mieszkać z rodzicami! W końcu trzeba się usamodzielnić, to tak samo jak nuczyć się chodzić! 
Chwilę później do pokoju wszedł nadąsany na mnie Niall, który tylką łypnął na mnie okiem, ale nie zaprzątał sobie mną głowy. 
- Ja tam nigdzie nie idę. Będę wchodził na 23 poziom - powiedział idąć do jednego z kartonów. 
Chwilę później wyjął z niego swoją ulubioną grę. Oczywiście tematem przewodnim było zabijanie zombie. 
Przerwóciłam na to oczami i wyjęłam swój telefon by zadzwonić do Sam'a. Ustawiłam na głośnik i powiadomiłam wszystkich o tym, że dzownię do brata. Odebrał po czwartym sygnale. 
- Halo?
- Halo Sam?- Zaśmiałam się widząc minę Kim. 
- Rose, co u ciebie? Właśnie miałem z Emma'ą iść do ciebie.
- Oh, lepiej nie - powiedziałam szybko. - Widzisz... Tak jakby jestem u Brook. 
- 'Tak jakby'? Co to ma znaczyć?
- Dobra, totalnie jestem u Brooklyn. 
- Cześć, Sam! - promieniejąc krzyknęła moja siostra.
- Um, okay - westchnął. - Rose, co ty robisz w Nowym Yorku?
- Siedzę sobie na kanapie, a co?- Zaśmiałam się. 
- O ja piedole - westchnął. - No dobra, ja kończę. 
- Paa!- odezwał się cały pokój łącznie z Zayn'em i Louis'em, którzy dołaczyli w połowie rozmowy. 
- Ej! Ile was tam jest?!- oburzył się mój brat. 
Cały pokój wybuchł śmiechem, a ja zaczęłam wyliczać po kolei osoby przebywające w mieszkaniu:
- No cóż... Jestem ja, Brook, osioł, Kim, Liam, Louis, Zayn i Niall. 
- Czemu ja na końcu?- Oburzył się blondyn krzyżując ręce na piersi. 
Wystawiłam mu język i znów zajęłam się rozmową telefoniczną. 
- I mnie nie wzieliście?- Zaśmiał się Sam. - Dobra, serio muszę kończyć. Pa. 
- No, pa - porzegnałam się i nacisnęłam czerwoną słuchawkę. - Szczerze to myślałam, że będzie krzyczeć. 
- Tak - zaśmiała się Brook pocierając kark. - Ja też. Ale nie krzyczał, a my idziemy pozwiedzać moje miasto!
- Nie wszyscy - burknął Niall siadając po drugiej stronie osła. 
- Niall, proszę - jęknęłam gramoląc się przez Carl'a w stronę przyjaciela. - Będzie fajnie. No dawaj, pójdziemy do kina na jakiś film o zombie! 
Spojrzał na mnie kątem oka i przez chwilę coś analizował i w końcu odwrócił do mnie całą twarz z promiennym uśmiechem. 
- Obiecujesz? 
Pokiwałam energicznie głową i chwilę potem wpadliśmy sobie w objęcia. 



***




Ja: Ten film... jest straszny.
Zombieman: Nie przesadzaj -,- jak na razie była tylko kolacja z mózgów... jesteś tchórzem
Ja: NIE JESTEM! i mówiąc, że była TYLKO miałeś na myśli, że będzie więcej?!
Zombieman: I STRASZNIEJ! >śmieje się jak opętany<
Ja: lecz się
Zombieman: mieszkanie z tobą to wystarczające lekarstwo
Ja: -,-
Zombieman: Przez ciebie nie obejżałem ważnej sceny!
Ja: życie bywa trudne, prawda?
Ja: szczególnie kiedy nie można w spokoju obejrzeć horroru
Ja: ej, czekaj... horroru nie ogląda się w spokoju
Ja: TO PRZECIEŻ HORROR!
Zombieman: odłóż ten telefon!
Zombieman: jesteś w kinie do cholery!
Ja: i właśnie dlatego nie płaczę ci do ucha, idioto!
Ja: powinieneś być wdzięczny! 
Zombieman: za to, że mi przeszkadzasz w oglądaniu filmu?
Zombieman: obejdzie się
Ja: siedzimy tu już godzinę, a ja nadal nie wiem co się w tym filmie dzieje
Ja: ten reżyser słabo wyreżyserował ten film
Zombieman: gdybyś czasem spojrzała na to co się w nim dzieje to byś ogarnęła
Zombieman: daj mi spokój, oglądam
Ja: CZY TY MNIE ZNIEWAŻASZ?! ZNIEWAŻYŁEŚ MNIE!
Ja: O NIEEE... Z NAMI KONIEC!

Usłyszałam jak Niall, który usiadł obok Kim parska śmiechem.

Zombieman: Nie rób mi tego!
Zombieman: Kocham cię!
Ja: zombie kochasz bardziej!
Ja: WYBIERAJ = ZOMBIE CZY JA?!
Zombieman: wybieram parówki
Zombieman: parówki są lepsze i od ciebie i od ZOMBIE
Ja: już cię nie kocham
Ja: straciłeś to co miałeś w życiu najważniejsze!
parówka: nie cytuj mi tu wielkiego podrywu*!
Ja: zmieniłam ci nazwę :*
parówka: nie mów, że nazywam się zniewaga
Ja: nie, parówko
parówka: NIEEE!
parówka: JAK MOGŁAŚ?!
parówka: NIE MOGĘ JEŚĆ KREWNYCH!
parówka: JESTEŚ STRAAASZNAAA
Ja: ty BAAARDZIEEEEJ
parówka: ale serio, zmień tą nazwę
parówka: chce nazywać się ninja
parówka: będę kiedyś znał sztuki walki i wykopie ci z ręki telefon niczym NINJA
Ja: nie zasłużyłeś na takie względy
Ja: mój telefon = rzecz święta
parówka: co ja ci kobieto zrobiłem, że chcesz mnie zjeść?
Ja: nie lubię cię więc parówek też
Ja: głównie dlatego, że są za tłuste
Ja: będe mieć później gruby tyłek
Ja: i celulit
Ja: nie lubię celulitu >.<
parówka: na twoim miejscu zamiast podniecać się mną i moimi kumplami parówkami poszedłbym na siłownię i zżuciłbym trochę ciałka
parówka: nabrałaś go trochę
Ja: idę umierać
Ja: twoje uwagi są straszne
Ja: parwie tak samo jak ty
Ja: ale serio jest aż tak źle?
Ja: będziesz więc musiał iść ze mną <3
parówka: po co?!
parówka: przecież masz figurę modelki!
parówka: nie widzę sensu żeby iśc na siłownię
Ja: ^^
Ja: wiedziałam
Ja: nie lubisz kiedy musisz gdzieś ze mną iść
Ja: jestem taka odrażająca
parówka: pokazywanie się z tobą i twoim tłustym tyłkiem w miejscu publicznym to -10 do popularności
Ja: -,-
Ja: mam okres i nie zdziw się jak się do ciebie zaraz zbliżę i dostaniesz w ryj
parówka: zmień podpaskę
parówka: teraz kiedy mówisz o okresie wydaje mi się na miejscu życzenie smacznego zajadania się popcornem >.<
Ja: jesteś obleśny
Ja: ale popcorn i tak jest pyszny
parówka: schudnij, a nie jeszcze będziesz wpieradlać popcorn!
Ja: kupię ci frytki
parówka: zmieniłem zdanie
parówka: jedz ten popcorn
fryteczka: to jak z tą moją nazwą?? ^^
Ja: spokojnie, fryteczko
fryteczka: -,-
fryteczka: serio? nie można mnie nazwać po imieniu?
Ja: wcześniej byłeś Zombieman'em
Ja: ciesz się
Ja: i przestań marudzić
fryteczka: ZOMBIEMAN?!
fryteczka: TO JEST ZAJEBISTE!!
fryteczka: CHCE BYĆ ZOMBIEMAN
fryteczka: STRZEŻ SIĘ!
Ja: jesteś za mało przerażający
fryteczka: ranisz mnie
Ja: nic ci na to nie poradzę
fryteczka: mój ty hormonku <3
Ja: NIEE
Ja: NIE NAZWAŁEŚ MNIE HORMONEM!!
fryteczka: jasne, że nie
fryteczka: pff...
fryteczka: jesteś 'hormonek'
Ja: -,-










* Wielki podryw- komedia romantyczna
-------------------------------------------------------
Za wszystkie błędy serdecznie przepraszam! Coś mi się zepsuło i pomimo, że sprawdzałam cały tekst sama to coś mogło mi umknąć, a korekta bloggera mnie znielubiła i oznajmiła, że nie będzie sobie akurat teraz działać! Więc... Następny rozdział dodam prawdopodobnie w poniedziałek za tydzień, ale nie jestem tego pewna, a teraz spadam uczyć się 'Obmyślam Świat' Wisławy Szymborskiej
jak ja nienawidzę recytować -,-

1 komentarz:

Jeśli czytasz = skomentuj!
Ja także poświęcam czas na pisanie na tym blogu :*